Zacząłbym od opowiastki edukacyjnej z wykładu psychologii poznawczej. „Przed laty, w czasach świetności Imperium Brytyjskiego, nad którym słońce nie zachodziło, misjonarze zapragnęli ucywilizować prymitywne ludy żyjące w buszu, mieszkające w szałasach i drewnianych chatkach. W tym celu zabrali wodzów plemiennych do Londynu i pokazali im wspaniałe budowle: zamki, pałace i kamienice. Gdy wodzowie powrócili do swoich współplemieńców, to opowiedzieli co widzieli, że mieszkańcy Londynu żyją w jaskiniach. I tak rozeszła się ta pogłoska wśród ludu, że londyńczycy to jaskiniowcy.” Ta opowiastka jest ilustracją tego, co wiadomo od czasów „Krytyki czystego rozumu” Emanuela Kanta, że świat postrzegamy przez filtr własnych kategorii poznawczych. W tej chwili patrzymy na to samo i słuchamy tego samego, ale interpretujemy to zgodnie z osobistymi schematami poznawczymi. Kiedy mówię na konferencji o wzorcowym modelu organizacji i finansowania opieki psychiatrycznej po polsku, to nie jest pewne, że słuchacze słyszą i rozumieją to, co chciałbym im przekazać. Ilustruje to anegdota z czasów komercjalizacji i optymalizacji kosztów w publicznej ochronie zdrowia (NHS) w Wielkiej Brytanii. W trakcie konferencji na temat organizacji i finansowania opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży, pewien utytułowany lekarz psychiatra przekonywał, że należy zwiększyć nakłady na psychiatrię wieku rozwojowego, bo spośród populacji dzieci i młodzieży z problemami zdrowia psychicznego tylko 10% z nich ma zapewnioną specjalistyczną opiekę psychiatryczną. Na to odezwał się ekonomista reformujący system, że skoro 90% dzieci i młodzieży z problemami zdrowia psychicznego radzi sobie jakoś bez lekarzy psychiatrów, to może pozostałe 10% też da radę, prawem serii. Być może manager tylko sobie zażartował, ale psychiatrom nie było do śmiechu.
Jaki jest morał z tej opowieści? Otóż taki, że z faktu, iż mamy różne schematy poznawcze wynikają śmieszne nieporozumienia. Z tego żyją kabarety. Możemy się z tego śmiać, dopóki nie mamy do czynienia z kimś, kto jest u władzy i ma „brzytwę Ockhama” do cięcia kosztów w swoich rękach. Świadomy tego, że cokolwiek powiem to i tak zakończy swój żywot na gilotynie zarządzeń płatnika publicznego, zdecydowałem się upublicznić mój wymarzony model organizacji i finansowania ochrony zdrowia psychicznego, a potem zdemistyfikować i zdekonstruuować system organizacji i finansowania opieki psychiatrycznej w Polsce. Okraszając to wszystko na końcu dodatkiem o tym, co dzieje się w Ameryce, na pocieszenie.